Wrzucam o trzeciej nad ranem ekspresową notkę na prośbę Edtt. Swatche czterech metalicznych kredek od Essence. Na razie niewiele mogę o nich powiedzieć, więc nie nazywajmy tego recenzją, ale: są paskudnie miękkie, nadają się tylko jako kolorowa baza pod cienie, kolory są intensywne, ale strasznie się rozmazują i zbierają we wszelkich zmarszczkach, nawet tych, których nie mam, więc jedyne zastosowanie, jakie dla nich widzę, to właśnie kolorowa baza pod cienie, wtedy pięknie podbijają kolory i nie tracą tego metalicznego efektu, co się chwali. Ewentualnie można je rozetrzeć na dolnej powiece, chociaż nie ryzykowałabym przy makijażu, który ma przetrwać więcej, niż kilka godzin.
ESSENCE Metallic Eye Pencil, 04 Lilectric
ESSENCE Metallic Eye Pencil, 03 Iron Goodness
ESSENCE Metallic Eye Pencil, 02 White Divine
ESSENCE Metallic Eye Pencil, 01 Black Knight
01, 04, 03, 02
Wielkie dzieki ;) kolory sa niczego sobie, a myslalam o zastosowaniu tych kredek na linie wodna, ale w takim razie przy mojej tendecji do rozmazywania sie wszystkiego chyba bylyby malo wytrzymale :(
OdpowiedzUsuńakurat ta seria jest tragicznej jakości
OdpowiedzUsuńZgadzam się - jest, chociaż miałam w życiu już gorsze kredki :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń