piątek, 25 lutego 2011

Amerykańskie jest lepsze - recenzja Carmexu

Zapinamy pasy i ruszamy w obiecaną podróż za wielką wodę!

CLASSIC CARMEX

Tego pana doskonale znamy wszyscy, którzy chociaż raz wyszliśmy z domu w przeciągu ostatniej dekady. Albo chociaż wyjrzeliśmy przez okno. Jakiś czas temu pan Carmex przebojem wszedł na polski rynek w swych trzech wersjach - klasycznego słoika, badziewiastej tubki i pospolitego sztyftu, a już ułamki sekund po debiucie miał rzeszę wiernych wyznawców i gorliwych hejterów. Ja należę do tych pierwszych i jestem z tego niezwykle zadowolona, producent samego Carmexu pewnie też, bo od czasów jego pojawienia się w Rossmanach i Naturach pochłonęłam chyba z miliard opakowań wszelakich, najbardziej jednak przywiązując się do tego plebejskiego - słoikowego. Nie ma rzeczy, za którą nie uwielbiałabym tego wiekowego wynalazku. Zapach apteki, chłodzący mentol, trwałość, nawilżenie, nawet sposób aplikacji (tak, ja wiem, jakie to niewygodne i niehigieniczne, ależ mnie boli zad z tego powodu, ach!) i ogólna przedpotopowość całego przedsięwzięcia. Przetestowałam wszystkich faktycznych i potencjalnych konkurentów Mistrza, ale żaden nie był godzien, żeby zostać na kolejne opakowania i cieszyć się łaską Pani przez czas dłuższy. Swoją drogą, elektryzujący news pod tytułem Carmex Wysusza Usta, Żeby Stosować Go Częściej, To Straszne! doprowadził mnie do upadku z mojego niewygodnego krzesła i związanych z tym powikłań.

11 komentarzy:

  1. ja jeszcze nie miałam okazji wypróbować, bo zawiodłam się na Tisane, a wydaje mi się, że to coś podobnego :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Tisane dla mnie jest porażką :D

    OdpowiedzUsuń
  3. rozbrajający post, świetny masz sposób pisania bloga. ja się również zaliczam do wiernych wyznawców C, ostatnio nawet zamówiłam truskawkowy sztyft. & cudo. a hejterzy niech się schowają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem wierna temu zasadniczemu, klasycznemu, ziołowo-aptecznemu, jakoś te smakowe wynalazki do mnie nie przemawiają :D A za komplementy dziękuję i czerwienię się pod tapetą! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. co jest plebejskiego w słoiku? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. ja jutro go kupie, ale już wiem, że go pokocham :D

    tak wgl. Jony Depp rządzi ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. W słoiku plebejskie jest to, że jest słoikiem, a nie jakimś dizajnerskim niewiadomoczym w stylu szminki z wodotryskiem i kodem dostępu :DD

    OdpowiedzUsuń
  8. Też lubię carmexa, mam wersję w tubce, wyciskaną :) Uratowała mi życie już wielokrotnie (tzn. usta ;)) Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tubka jest misiowa, tylko nie w wersji wiśniowej, bo śmierdzi ;o

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,wchodzcie na mojego bloga Agora1515@gmail.com

    OdpowiedzUsuń