poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Biżu bez bling-bling

Męczy mnie ta matura, oj, męczy, ale miesiąc przed swoim zaistnieniem ma pełne prawo wysysać ze mnie całą energię, chęć i entuzjazm, pozostawiając na ich miejscu czarną rozpacz, ma na to papier, nie mogłam protestować. Dlatego też nie należy się po mnie spodziewać szczególnej płodności i elokwencji w tym miesiącu, ale później obiecuję nadrabiać wszelkie zaległości, w tym również intelektualne, z tymi może być największy problem. Znalazł się czas na kolejną notkę zdjęciową, tym razem zaprezentuję szanownej publiczności moją ulubioną część kolekcji biżuterii wszelakiej.

Moje przygody z ozdobami i ozdóbkami wszelkiego typu były długie i burzliwe, dopóki nie odkryłam tego, co naprawdę mnie w tym temacie kręci i co w najbardziej adekwatny sposób wyraża to, co gdzieś tam pałęta się po moim małym mózgu, bo ponieważ że bardzo lubię i aprobuję, kiedy to, co na sobie uwieszam, coś jest w stanie na mój temat przekazać. Przeżyłam fascynację plastikowymi diademami, złotem (ach, te gangsta medaliki i komunijne zegarki!), srebrem, sztucznymi cyrkoniami w sztucznych kolczykach ze sztucznej stali nierdzewnej, motywami owoców, motylków, kwiatków, fallusów... czyli najprościej - wszystkim co się dało, żeby na końcu móc postawić sprawę jasno i przejrzysto: jestem piratem.










Ale ze mnie hipokrytka paskudna! Te kolczyki nic o mnie nie mówią, wszystko co zawiera w swoim składzie pacyfkę i krzyż nic o mnie nie mówi, a może wręcz przeciwnie mówić coś ze mną zupełnie sprzecznego. Ja wiem, że moda na pacyfizm, że wojna w Iraku zła, że się nie można zabijać, że wszystkie armie świata powinny zostać rozwiązane, a na miejscu wszystkich baz i wyrzutni należy posadzić niezwłocznie dużo kolorowych kwiatków i rozrzucić larwy kolorowych motylków, ale ja osobiście jestem wojska wielką entuzjastką, mnie te sprawy w pełni fascynują, na cywilne studia połowicznie o wojsku się wybieram i jak się to komuś nie podoba, to pocałujta w dupę wójta.



7 komentarzy:

  1. ale cudeńka, ja tak naprawdę nie potrafiłabym się aż tak zdefinniować.
    Gdzie ty je dorwałaś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolczyki (trzy pary od dołu i we wiszące drewniane) to zdobycze z giełdy minerałów i wyrobów jubilerskich i (pacyfki) sklepu I am, wszystkie wisiorki na rzemykach są z Housa, rewolwer tak samo, bransoletka na rzemyku i to coś z czaszkami (miało formę niby-różańca, ale nie odpowiadało mi to, więc została sama potrójna bransoletka) z Sixa (kupione w C&A) :D

    OdpowiedzUsuń
  3. drewniane kolczyki-kółka bardzo fajne, a kolczyki z "Gnijącą panną młodą" i jej lubym wymiatają:)

    wypatrzyłam śliczny lakier na Twoich pazurkach

    OdpowiedzUsuń
  4. Czaszki mnie przerażają :d , natomiast Corpse Bride jest super, jeden z moich ulubionych filmów :D

    OdpowiedzUsuń
  5. śliczne :)

    a powiedz prosze comasz za lakier na pazurkach ?:D

    OdpowiedzUsuń
  6. też mam te drewniane kółka, tyle że w kolorze fioletu :)

    OdpowiedzUsuń