Sagę o bronzerach niniejszym kontynuujemy. Dzisiaj swatche wszystkich sześciu produktów, więc nie będę się rozpisywać, jak to ja mam w zwyczaju, o pierdołach, tylko przejdę od razu do rzeczy. O pierdołach popiszę sobie w kolejnych notkach z bronzerowej serii, więc tam oczekujcie opowieści niesamowitych.
NO FLASH
FLASH
MAC Bronzing Powder, Matte Bronze - jest dość ciemny i dość dobrze napigmentowany, czego na zdjęciu nie widać i zastanawiam się właśnie, dlaczegóż to tak się stało. Kolor raczej chłodny, mniej w nim pomarańczki, niż w standardowym bronzerze.
DOUGLAS Sun Powder, 02 Cuivre - musicie na słowo uwierzyć, że ma w sobie złote drobinki. Dobrze napigmentowany, ale ze względu na kolor, można sobie nim zrobić kuku.
YVES ROCHER Natural Blush, 31 Mat Teint Abricote - pomarańczki nie uświadczysz, kolor idealny, ale w przypadku typowo słowiańskiej urody może spowodować efekt zwłok.
JOKO COSMETICS Mineral Powder, J06 - chociaż wygląda groźnie, to ten połysk i złote drobinki wyglądają na skórze bardzo dobrze, nawet przy średnio korzystnym kolorze.
ESSENCE Sun Club Matt Bronzing Powder, 02 Sunny - w tym przedziale cenowym będzie ciężko o mniej pomarańczowy bronzer.
ESSENCE Sun Clun Bronzing Blush, 02 Good Night Darling - ten jest teoretycznie mniej pomarańczowy, ale teoria na praktykę się nie przekłada w tym wypadku.
Ja w domu właściwie żadnebo bronzera nie mam bo nie używam :P. Wyglądam w nich, delikatnie mówiąc - brzydko :P.
OdpowiedzUsuńja jestem pewna, że bronzerem zrobiłabym sobie jedno wielkie kuku. dlatego sobie je zdecydowanie odpuszczam. swego czasu jedna z moich koleżanek zaczęła go używać, nieumiejętnie oczywiście i wyglądała conajmniej strasznie, niestety. to była dobra przestroga :D
OdpowiedzUsuńWyrusz na poszukiwanie idealnego dla siebie, na każdego taki czeka :D
OdpowiedzUsuńJa pokochałam mój bronzer z Virtuala - Summer Chic. :)
OdpowiedzUsuń