piątek, 28 września 2012

Niezrozumiała Coralista

BENEFIT Coralista

Znów podła komórkowa jakość, ale musicie mi to wybaczyć, drodzy moi czytelnicy, ale akumulator w hispterskiej luszczance ładuje się przez trzy dni, żeby dobić do zacnych sześciu procent, więc do czasu jego wymiany na ten sam model choć lepszy egzemplarz, jesteśmy wszyscy skazani na ykzperię i jej smętne megapiksele. Mam problem z tym oto różem. Serio. Pokazywałam go kiedyś w tym podłym zestawie próbek z benefitu/a, na który wydałam koszmarne (notkę sponsorują wartościujące przymiotniki) pieniądze, żeby dwa tygodnie później ujrzeć to cudo w cenie obniżonej o 70% i rozpłakać się gorzko w perfumerii Sifuła. Ale byłam nim zachwycona i oczarowana, kolor-ideał, nakładał się idealnie i świat przestawał istnieć, kiedy rozkoszowałam się swoim odbiciem w lustrze, bo w końcu znalazł się róż, którym nie dość że potrafię się pomalować, to jeszcze omawiany pasuje do wszystkiego i na każdą okazję. Zajeździłam tę próbkę na śmierć i kiedy tylko raczyła się skończyć, poleciałam po pełnowymiarowe opakowanie i byłam gotowa paść na kolana przed panią z perfumerii Sifuła, żeby tylko dała mi wydać na to pieniądze.




Czy robienie zdjęć kosmetykom na tle Wawelu jest w ogóle legalne? Za to nie wysyłają do łagru? Nieważne. Jeśli nie napiszę notki z ulubieńcami od zawsze na zawsze, do której zdjęcia czekają od pół roku,  znaczy że jednak nie można robić zdjęć kosmetykom na tle Wawelu.
Kolor różu Coralista zaskoczeniem dla nikogo nie jest - delikatny koral z drobinkami o niezidentyfikowanym kolorze, ale za to w ciepłym odcieniu, to na pewno. Zapach owocowy - ładny bardzo, opakowanie tekturowe jak to w benefitach zwykle bywa, gustowna panterka i nawet lusterko, lubię lusterka we wszelkich pudrach. Osiem gram tego jest w środku, więc to jeden z tych niekończących się kosmetyków. Nie lubię tego, bo lubię sięgać dna... Zabrzmiało dziwnie. Lubię denka zdobywać w zabawkach do szpachlowania!


Kolor Coralisty z zestawu nijak ma się do koloru Coralisty z pełnowymiarowego opakowania. Tamten był intensywny, łatwy do rozprowadzenia i przecudowny pod każdym względem, ten nie istnieje po nałożeniu dwóch warstw. Po nałożeniu siedmiu daje efekt rumieńców dziecka z płonicą, do tego świecącego się jak psu jajka, bo jedyne co zostaje na twarzy przy pierwszej aplikacji to bardzo delikatna błyszcząca poświata. Nie rozumiem. Po raz kolejny nie rozumiem, co się na świecie dzieje. Genialne róże nagle stają się totalnymi kosmetycznymi masakrami. Johnny Depp jednego dnia wygląda jak stara ćpunka, a kolejnego jakby sobie wstrzyknął litr/kilogram botoksu, żeby kolejnego po kolejnym znów wrócić do stanu starej ćpunki. Zatrzymajcie rzeczywistość, ja wysiadam.

10 komentarzy:

  1. może to zależy na jaki podkład i puder go nakładasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niet, zestaw sie nie zmienil od tamtego czasu, a nawet na rece obok siebie wygladaja inaczej :)

      Usuń
  2. ojj przynajmniej twój blog jest constans-zajebisty. Jak kiepskich zdjęć byś nie wrzucała będę go czytać po grób!

    Justynka, a może Ci zrobię grafikę na bloga?(wydało się, kocham cię) napisz co byś chciała na beautyspotmua@gmail.com. Pozdro600

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moge sobie zrobic sama bez problemu, ale przyzwyczailam sie do tej graficznej ascezy :)

      Usuń
  3. Bardzo to dziwne i komuś kto za to odpowiada należą się duże kopniaki. Nie można tak robić coby najpierw zachęcić a potem dać bubla:/

    OdpowiedzUsuń
  4. Porównaj sobie miejsca produkcji może? Czasem zestawy przypływają np. zza wielkiej wody, a kosmetyki "regularne" nie, wtedy jest różnica...

    A, właśnie widziałam wczoraj, że w Sephorze pojawiły się zestawy Benefitu z miniróżami, jest też Coralista, więc może tam znajduje się pożądany przez Ciebie produkt w "wykończonym" odcieniu?

    Natomiast jeśli nie chcesz tej pełnowymiarówki, mogę odkupić za rozsądną cenę :)

    OdpowiedzUsuń